Micaela Verdiani, pierwsza tancerka rewiowa: „Zostawiłam Tiberio Timperiego przy drzwiach. Dla Mike’a Bongiorno byłam za wysoka, nigdy nie chciał mnie u swego boku”

Mediolan – Wracamy do źródeł najbardziej „rewolucyjnego” programu włoskiej telewizji ; i uczynić to za pomocą anegdot tych, którzy jako pierwsi odegrali najbardziej ikoniczną rolę: opowiadanie historii początków Striscii przez pierwszą tancerkę to nie tylko historia telewizji, ale także przywoływanie chwil zbiorowej pamięci. „Przybyłem na „dwór” Antonia Ricciego, gdy Striscia la notizia była hazardem dla wszystkich. Nikt nie mógł sobie wyobrazić, że Ricci zrewolucjonizuje nie tylko telewizję, ale także kulturę i zwyczaje całej populacji, wkraczając nawet do sanktuariów krajowej polityki”. Takie pochwały (i jak mogłoby być inaczej?) składa Micaela Verdiani, 58-letnia i bardzo zmęczona aktorka, która w 1988 roku była – wraz z trzema innymi koleżankami (Eliette Mariangelo, Cristiną Prevosti i Stefanią Dall'Olio) – pierwszą tancerką w historii, pierwowzorem roli, która stała się marzeniem całych pokoleń młodych dziewcząt, a w innym sensie także legionów Don Juanów.
Jak po raz pierwszy pojawił się na ladzie Striscia? Nie mów mi, że nie było to twoim marzeniem.
„To prawda. Oprócz nauki poświęciłem się tańcowi ciałem i duszą i miałem skłonność do zaangażowania społecznego, uczyłem tańca dzieci, nie telewizji. Jest jedno ale...”.
Który?
„Telewizja płaciła wysokie pensje i – nie bądźmy hipokrytami – to był dobry powód, żeby robić przesłuchania po przesłuchaniach. Aspekt ekonomiczny jest ważny, nie rozumiem tych, którzy chcą robić telewizję tylko dla widoczności. A jak potem zarabiasz na życie?”.
I tak przedstawił się autorom Striscii.
„Doceniano moją estetykę i umiejętności taneczne, ale także powagę, poufność, dobre maniery, wiedzę kulturową. Cechy, które przekonały Giannę Tani, legendarnego Pigmaliona talentów na dworze Biscione”.
A sukces przyszedł błyskawicznie, związany z ogromnym sukcesem Striscii. Podziękowania również dla gospodarzy. Pierwszymi byli Ezio Greggio i Gianfranco D'Angelo. Jak ich zapamiętałeś?
„Zaraźliwa sympatia i świetne przygotowanie do wszystkiego, tak bardzo, że potrafił improwizować za pomocą skutecznych żartów. D'Angelo pochodził więc z teatru. Łączył kabaret z autorską prozą. Prawdziwy mistrz sceny”.
Greggio natomiast, jak sobie wyobrażam, jest bardziej wylewny. Czy on podrywał was, tancereczki?
„Był nosicielem zdrowego poczucia humoru. Czasami był galantem. Zawsze z klasą i z najwyższym szacunkiem. Szacunek powinien być pisany wielkimi literami, ponieważ jest to rzadka cecha”.
I wkroczyłeś w spektrum zbiorowych pragnień. Duet tancerko-piłkarek wykrystalizował się błyskawicznie, w czasie, gdy najsilniejsi mistrzowie świata grali we Włoszech. Czy kiedykolwiek robiono ci zdjęcie z gwiazdą stadionu? Może w prywatnym pokoju w Hollywood?
„Ale nigdy nie byłem w Hollywood (śmiech, red. ). Właściwie nie znałem żadnych piłkarzy, poza tym, że widziałem ich z widzenia. Co jakiś czas widywałem ich w Garibaldi, słynnej restauracji niedaleko ówczesnego Teatro Smeraldo, gdzie również zbierały się gwiazdy Hollywood. Ale nie więcej niż 'Ciao! Ciao!'. I w każdym razie pozwólcie mi podkreślić jedną rzecz”.
Proszę.
„Zawsze chciałam mieć niezależność. Chciałam być wyłącznym właścicielem swojego wizerunku. To nie retoryka, to coś, na czym zawsze mi zależało. Nawet po zakończeniu moich doświadczeń w telewizji”.
Tak, ponieważ jego kariera telewizyjna, w firmie Mediaset, trwała nadal. Po Striscii współpracował z absolutnym symbolem włoskiej telewizji.
„Byłam przez kilka sezonów w TeleMike jako Bingo Girl. Mike Bongiorno był gigantem małego ekranu, wulkanem. Ale także profesjonalistą, który niczego nie pozostawiał przypadkowi. Myślę, że nigdy nie chciał mnie u swego boku, ponieważ – mam 1,80 – zniknął. A ten jeden raz, kiedy spotkał kogoś bardziej egocentrycznego niż on, to był ogień i płomienie”.
Słynna kłótnia z Vittorio Sgarbim. Czy ona tam była?
„Stałem w pierwszym rzędzie. Widziałem wszystko. Po raz pierwszy i jedyny widziałem, jak Mike traci kontrolę. To był naprawdę improwizowany szkic, a przeciwstawienie się Sgarbiemu improwizowanemu było niemożliwe dla każdego, jak wszyscy wiemy”.
Następnie? Jak poszło z kanałem 5?
„Lata mijały, a ja chciałem spróbować czegoś innego, poznać świat. Podejmowałem się zawodów komercyjnych, podróżowałem. Teraz pracuję w globalnym dziale kadr w firmie usługowej. Więc kiedy skończyłem z TeleMike, natychmiast zrobiłem czyste rozstanie z Mediaset i TV. Bez żadnego „litości”...”.
Co to znaczy?
„Pewnego wieczoru, podczas „kultowej” imprezy w Beau Geste (jednym z najpopularniejszych klubów nocnych w Mediolanie, red. ), zostałem wezwany do wejścia, aby wybrać gości. Wtedy, nie wiem dlaczego, byłem zły na Mediaset, z którym również dobrze się rozstałem. I tak, jak tylko jeden z nich się pojawił, w tym przypadku Tiberio Timperi, odprawiłem go. Nie wszedł, byłem nieugięty”.
Il Giorno